Obserwatorzy

piątek, 7 sierpnia 2015

Cele, priorytety, zmiany

Wiem - potwornie długo nie odzywałam się, za co najmocniej Was przepraszam. Od razu uspokajam: u mnie wszystko w porządku, żadna burza nie przeszła przez moje życie i oby tak zostało. Po prostu blog i robótki zeszły trochę niżej w priorytetowym szeregu.

Na czoło priorytetowej stawki w ostatnich miesiącach zdecydowanie wysunęły się egzamin szóstoklasisty i dostanie się do wymarzonego gimnazjum. Oczywiście nie ja zdawałam i nie ja dostawałam się, ale Pan Syn. Żeby jednak osiągnął swój cel, musiałam go porządnie przydusić kolanem do podłogi ;-) Bo to zdolny leń jest, a ja zła kobieta jestem ;-) Cienko piszczał, ale cel został zrealizowany :-)

Po dwóch latach mieszkania w nowym miejscu w końcu zaczęłam zagospodarowywać ogródek. Łatwo nie jest, ale praca w ogródku przynosi mi ogromną satysfakcję. Co prawda szału na razie nie ma, ale małymi krokami konsekwentnie zmierzam do wyznaczonego celu. Czy wspominałam Wam, że uwielbiam kosić trawę? Lubię to robić z dwóch powodów: (i) mam wtedy spokój i nikt nic ode mnie nie chce, bo kosiarka tak hałasuje, że nie podchodzą do mnie, (ii) po skoszeniu trawy widzę efekt i to przez dłuższy czas, bo po sprzątaniu w domu to niekoniecznie ;-)

Biorąc powyższe pod uwagę (a także inne cele, które sobie postawiłam) nie miałam ani czasu ani sił na robótki. Nadal nie mam, ale mam nadzieję, że wkrótce zacznie się to zmieniać. Stąd ta długa cisza na blogu, która jeszcze trochę potrwa. Ale za to jak już wrócę, to z przytupem! Będą zmiany! :-)

Pozdrawiam Was serdecznie i proszę o jeszcze trochę cierpliwości.

P. S. Byłoby strasznie nie fair, gdybym nie napisała, że te wszystkie cele, priorytety i zmiany (i idąca za tym satysfakcja) dzieją się za sprawą Oli Budzyńskiej :-)

piątek, 29 maja 2015

Na zamówienie (1)

Pewnego razu jedna z klientek mojej ulubionej Pani Oprawczyni napatoczyła się na moje świeżo oprawione "dzieło", którego jeszcze nie zdążyłam odebrać. Najwyraźniej spodobało się jej, bo zapytała za pośrednictwem Pani Ramiarki, czy haftuję na zamówienie. Nie zastanawiając się zdecydowanie odpowiedziałam "Nie!".

Prawda jest taka, że nie jestem w stanie wycenić swoich prac - poświęcam na haftowanie czas, który wcale nie jest moim wolnym czasem. Jest to czas wyszarpany z czegoś innego: ze snu (głównie), z pracy (co potem nadrabiam w nocy, więc w sumie też ze snu), z obowiązków domowych (czyli ze snu - patrz wyżej). Dlatego mój czas, który poświęcam na haft jest szczególnie cenny, dlatego moich robótek nie da się wycenić i dlatego nie haftuję na zamówienie. Po prostu nikogo na moje robótki nie będzie stać. Nieliczni dostają haftowane prezenty - wybrańcy, o których wiem, że taki prezent docenią, którzy mnie znają i będą wiedzieli, ile czasu i pracy kosztowało mnie jego stworzenie.

Tylko jednemu zamówieniu nie mogłam się oprzeć. Kiedy Hania ponowiła swoje pytanie: "Mamusiu, kiedy uszyjesz dla mnie jakiś obrazek?", zmodyfikowałam swoje plany hafciarskie, wyciągnęłam zestaw, który czekał na odpowiednią okazję, swoim zwyczajem zmieniłam materiał i rozpoczęłam pracę.

Najłatwiejsze za mną - same półkrzyżyki. Teraz będzie mocno pod górkę, bo choć lubię backstitch-e, to gmatwanina kresek na schemacie wygląda nieco przerażająco. Trzymajcie kciuki, żebym szybko skończyła :-)

Pozdrawiam serdecznie :-)

piątek, 22 maja 2015

Nie taki szybki ten "szybki" haft

Długo zbierałam się za wykończenie tego haftu. Dużo też prułam nie tylko z powodu krzyżykowych pomyłek, ale także z powodu niezbyt szczęśliwego doboru kolorów. Zachciało mi się przerabiać kolory, to i mam, co chciałam. Szczerze mówiąc, to nie jestem pewna, czy osiągnęłam taki efekt, jaki chciałam. Po dwóch nieudanych kolorystycznie próbach mam dość i przerabiać już nie będę - jak jest, tak zostanie, a Wy możecie ocenić końcowy efekt.
Pozdrawiam serdecznie :-)

piątek, 15 maja 2015

Damą być (5)

Trochę mnie zniechęcił kluczyk - chciałam pójść na łatwiznę i pozostałe kolory zostawić bez zmian, ale nie ma szans: gryzą się z resztą. Póki chęci nie wrócą, postanowiłam przysiąść do damy i dorobić jej jeszcze trochę kosmetyków ;-)


Przyjmijmy, że pozostałe pachnidła-pięknidła dama trzyma w szafce ;-) Tym sposobem obrazek jest skończony.
Na wizytę u Pani Oprawczyni dama poczeka na towarzystwo klucza i jeszcze jednego obrazeczka, bez którego moja łazienka z pewnością będzie uboższa ;-) Ale to za jakiś czas.

Pozdrawiam serdecznie :-)

piątek, 8 maja 2015

"Szybki" haft

- Mamoooo! Mogę pograć na tablecie?
- Mamoooo! Mogę pograć na Twojej komórce?
- Mamoooo! Podasz mi kredki?
- Mamoooo! Siku mi się chce!
- Mamoooo! Głodna jestem!
- Mamoooo! Ja też zjadłbym coś!
- Mamoooo! A z czym są kanapki?
- Mamoooo! A jaka jest w kanapkach szynka?
- Mamoooo! Nudzi mi się!
- Mamoooo! Niedobrze mi!

A myślałam, że w autobusie na trasie Wrocław-Bydgoszcz, Bydgoszcz-Wrocław (czyli po 6 godzin w każdą stronę) zdołam wyhaftować taki mały obrazek. Przy takiej liczbie zajęć (patrz wyżej) nie dało się uniknąć prucia i w końcowym efekcie do domu przyjechało prawie to, co widać poniżej. Prawie - bo wstążeczkę skończyłam już w domu.
Materiały: znana już Wam Britney Lugana 28ct w kolorze beżowym i nici DMC, przy czym w oryginalnej kolorystyce jest tylko wstążeczka. Kolory pozostałej części wzoru (tej, której jeszcze nie ma) prawdopodobnie również zmienię.

Pozdrawiam serdecznie :-)

środa, 29 kwietnia 2015

Uczennica

Wracam do Was po zawirowaniach ze stroną chińskiej wyszukiwarki, która ładowała się w miejsce mojego bloga i chwilowym ogłupieniu na widok chińskich ornamentów zamiast bardziej przyjaznych mi literek.

Moja pilna uczennica nie dawała wytchnienia i życzyła sobie kolejnych lekcji haftu krzyżykowego. Krok drugi haft prościutki, ale za to kilka kolorów, zatem trzeba poćwiczyć rozpoczynanie i zakańczanie nitki. Krok trzeci, to już nie byle jaki wzorek na szybcika skomponowany przez mamę, ale korzystanie ze schematu zamieszczonego w gazecie (czytanie wzoru) i - jak widać - kontury (backstitch'e).
Problem polega na tym, że Hanka (jak to dziecko) szybko zapomina, jak rozpoczynać i zakańczać nitkę. Trzeba też siedzieć koło niej i przy każdym wkłuciu igły w materiał odpowiadać na pytanie: "Czy dobrze?". Jak opuściłam posterunek, to po 10 minutach i okrzyku "Mamo! Pomóż!" musiałam rozplątać niezłą gmatwaninę nitek ;-) Jak widać, haft krzyżykowy nie jest taki prosty, jak mi się wydawało ;-) Następne lekcje będą, bo dziecko chyba ciąg złapało ;-)

piątek, 10 kwietnia 2015

Damą być (4)

Kosmetyków damie niewątpliwie przybyło,

ale chyba nie ograniczymy się do tego? ;-)

Pozdrawiam serdecznie :-)

piątek, 3 kwietnia 2015

Damą być (3)

Dama nie może obyć się bez kosmetyków w pięknych opakowaniach.
Ciąg dalszy nastąpi, bowiem szanującej się damie nie wypada ograniczyć się do posiadania marnych czterech mazideł ;-)

Życząc Wam zdrowych i pogodnych Świąt Wielkiej Nocy, pozdrawiam serdecznie :-)

piątek, 27 marca 2015

Lekcja

Pewnego dnia:
- Mamo! Naucz mnie szyć! Proszę...
- Hanusiu, ale jak mam Cię nauczyć szyć - ja nie umiem.
- No tak wiesz... tak ładnie... kolorowymi nitkami... szyjesz, szyjesz i na końcu taki ładny obrazek jest.
- Aaaa! Mam Cię nauczyć wyszywać?
- No właśnie!
- To musisz jeszcze urosnąć.
- No to kiedy będziesz mnie uczyć?
- Jak skończysz 7 lat.

Minął rok:
- Mamo! Ja mam niedługo urodziny i będę mieć 7 lat.
- No wiem, Haniusiu. Dużą dziewczynką już jesteś.
- To musisz mnie nauczyć szyć! Obiecałaś!
- Dobrze, to po imprezach urodzinowych, jak będzie czas, to zaczniemy naukę.
- Kiedy?!
- W sobotę.
- O której godzinie?
- O 16-tej.

Słowo się rzekło, kobyłka u płotu - w sobotę nie pozostało mi nic innego, jak rozrysować niezbyt skomplikowany wzór i rozpocząć lekcję "szycia". Zaczęło się od zgromadzenia podstawowych narzędzi:

- Mamo, a nie masz różowego pudełka?
- Nie mam. A czerwone nie może być?
- No może, ale różowe pasowałoby do mojego pokoju.

Godzinę później szczęśliwa adeptka mini-kursu chwaliła się swoim pierwszym dziełem, do którego samodzielnie dobrała kolor.

Jestem dumna ze swojej Córki! :-D

piątek, 20 marca 2015

Damą być (2)

Dama powinna przebywać w pięknym otoczeniu. Na początek trzeba skonstruować jej toaletkę.
Teraz należy zadbać o odpowiednie kosmetyki ;-)
Pozdrawiam serdecznie :-)

poniedziałek, 16 marca 2015

Damą być (1)

Zauroczenia wzorami Veronique Enginger ciąg dalszy, czyli żółte nadal cierpliwie czeka na powrót do łask. Tym razem na tamborku trochę większy obrazek, ale z tej samej książki co róża. O ile róża była częścią większego wzoru, o tyle wzór damy z przyległościami, których jeszcze nie ma, będzie wyhaftowany w całości.

Zaczynam jak zwykle od środka, zatem główna bohaterka przegląda się już w lusterku.
Ostatnim razem zaniedbałam podanie dość istotnych informacji na temat użytych materiałów, zatem nadrabiam: haftuję na materiale, którego wygląd zbliżony jest do lnu, ale lnem nie jest. Jest to mieszanka bawełny (52%) i wiskozy (48%) w kolorze kremowym, choć moim zdaniem bardziej umiejscowiłabym go w okolicach beżu. Len (choćby nie wiem z jak dobrej firmy) ma w swojej strukturze zgrubienia, nitki wątku i osnowy mogą się różnić grubością (taka jest po prostu uroda lnu), zaś Lugana ma nitki wątku i osnowy zdecydowanie równiejsze niż len. Owszem zdarzają się różne ich grubości, ale jest ich zdecydowanie mniej niż w lnie. No i nie ma zgrubień. Różę wyszywałam na Luganie 25ct (100 nitek/10 cm) - krzyżyki wychodzą nieco większe niż na aidzie 14ct, ale nieco mniejsze niż na aidzie 11ct. Damę haftuję na Britney Lugana 28ct (112 nitek/10 cm) - krzyżyki porównywalne do tych stawianych na aidzie 14ct (ździebełko mniejsze). Osobiście bardziej odpowiada mi Britney Lugana 28ct.

Pozdrawiam serdecznie :-)

piątek, 6 marca 2015

Moje "must have"

Czasami już tak jest, że gdy coś zobaczymy, to absolutnie koniecznie musimy to mieć/zrobić. Tak było w moim przypadku, gdy kupiłam pierwszą książkę z wzorami Veronique Enginger, potem drugą jej książkę i trzecią ... I w każdej zakochiwałam się przeglądając ją nabożnie i snując hafciarskie plany na bliżej nieokreśloną przyszłość. Problem polegał na tym, że w swoich zasobach posiadałam jedynie aidę w różnych rozmiarach i kolorach, a moim zdaniem wzory pani Enginger prezentowałyby się znacznie szlachetniej na czymś, co swym splotem zbliżone byłoby bardziej do lnu niż do aidy.

Nadszedł jednak ten dzień, kiedy zrobiłam odpowiednie zakupy w jednym ze swoich ulubionych sklepów i nastąpiło nieuniknione: żółte poszło w odstawkę. Przygodę z tymi cudnymi wzorami zaczęłam delikatnie: od pojedynczej róży.
Róża ma już swoje przeznaczenie: wraz z kolejnym pretendentem do tamborka będzie ozdabiać łazienkę (czy wspominałam już, że mam całe mnóstwo gołych ścian?).
Pozdrawiam serdecznie :-)

P.S. Wszystkie życzenia przekazałam Hani - była zachwycona, że tyle osób, których nie zna złożyło jej życzenia, za co bardzo dziękuje. Ja także dziękuję :-)

poniedziałek, 2 marca 2015

Świętowanie

- A jak w danym roku nie ma 29-tego lutego, to kiedy obchodzicie Hani urodziny: 28 lutego, czy 1 marca?
- Nie możemy się zdecydować. Dlatego świętujemy dwa dni.

piątek, 20 lutego 2015

Taki-tam mały grzeszek

Przyznam się: zrobiłam coś, co obiecałam sobie nie robić - kupiłam gazetę specjalnie dla jednego wzoru. Ku mojej uldze (gazeta nie była tania) okazało się, że jest tam jeszcze kilka innych wzorów, które skłonna byłabym wykorzystać. Do gazety dołączony był zestaw, który pewnego wieczora rozpoczął karierę jako "torebkowiec". Szybko ją jednak zakończył.
Dziewojka została ubrana, ale montaż kartki zostawiam sobie na kiedy indziej.

Choć w zestawie jest jeszcze nici na co najmniej dwie lub nawet trzy następne produkcje, a aidy na jeszcze jeden obrazek, to nie zamierzam w najbliższym czasie powtarzać wykonania, bo (i) jakoś niewdzięcznie wyszywało mi się ten obrazek (może dlatego, że aida z zestawu przypomina blachę), (ii) mam inne plany :-)

Pozdrawiam cieplutko.

P.S. Mimo wszystko żółtego przybywa - powoli, ale idzie do przodu.

środa, 11 lutego 2015

Makowe dzieci (1)


Rozpoczęłam realizację pierwszego z zaplanowanych tegorocznych hafciarskich projektów. Dlaczego ten obrazek poszedł na pierwszy ogień, wkrótce się dowiecie. Teoretycznie obrazek nie jest duży, więc nie powinien długo zalegać "na produkcji", ale to tylko teoria - znając siebie, różnie mogą potoczyć się jego losy. Dużo na razie nie ma, ale co się urobiłam, to moje ;-)
Parafrazując tytuł jednej z książek, do których lubię wracać, wszystko jest żółte, w związku z czym schemat wygląda, jakby dorwało się do niego małe, acz niezwykle skrupulatne dziecko ;-)

Pozdrawiam serdecznie :-)

czwartek, 5 lutego 2015

Bardzo sekretny sekret

Pewnego dnia Hania umościwszy się wygodnie na kolanach Pani Matki rzekła:
- Mamo, powiem Ci sekret na ucho.
- Dobrze, kochanie.
- Ale to jest sekret! Nie powiesz nikomu?
- Nie powiem.
- Pamiętaj! Nikomu nie mów! Nawet mi!

środa, 28 stycznia 2015

Dzieło "oprawcy" (2)

Współpraca z Panią Oprawczynią układa się bardzo dobrze. Sukcesywnie zawożę jej swoje dziełka i po jakimś czasie odbieram gotowe do powieszenia (w końcu postanowiłam sobie przecież, że zacznę upiększać dom). Kwoczki są już w domu - szukam odpowiedniego dla nich miejsca :-)
Właściwie motyle też są oprawione i nawet powiesiłam je już na ścianie, ale coś mi zgrzyta w zestawieniu ramy ze ścianą: osobno jest w porządku, a razem to już jakoś nie bardzo. Zastanawiam się teraz co zrobić z oprawą, żeby mi nie zgrzytało.

Pozdrawiam serdecznie :-)

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Deszczowe panie (7)

Nastąpił długo oczekiwany finał deszczowych dziuniek. Dlaczego długo oczekiwany? Bo od rozpoczęcia obrazka minęło ponad 7 lat, więc koniec słusznie im się należał ;-)

Paniusie ozdobią torbę, która - mam nadzieję - kiedyś powstanie. Z taką zresztą myślą przystępowałam do ich haftowania.
Z ogromną satysfakcją usunęłam dziuńki z listy rozpoczętych robótek - zawsze to trochę mniej UFO-ków dręczy hafciarskie sumienie ;-) Na koniec dodam tylko, że strrrrrasznie lubię zaczynać nowe hafty :-D

Pozdrawiam serdecznie :-)

wtorek, 20 stycznia 2015

Deszczowe panie (6)

Ciągnę dalej te dziuńki, choć - przyznam szczerze - raczej z poczucia obowiązku niż z przyjemności. Wnerwiają mnie te pląsy w rozbryzgach, do których ciężko przedrzeć się nitką tak, aby w miarę mało prześwitywała przez materiał. Nie chce mi się kończyć nitki przy każdej kropli po to, aby w następnej dziabnąć dwa półkrzyżyki i znowu zakończyć. Chyba podszyję ciemniejszym materiałem, żeby nie było widać biegających z tyłu nitek i będzie z tego torba - może - jak już nauczę się szyć. Połowa zielonej pańci jest gotowa, a wkrótce - mam nadzieję - będzie pląsać po kałużach w całości.
Tak! Sprawdziłam! Zdjęcie powyżej jest zrobione na turkusowym tle (chwilowo taki kolor ma moja deska do prasowania), zdjęcie w poprzednim wpisie jest na białym tle. Tam nitki widać, tu nie - znaczy: z podszyciem z ciemniejszego materiału będzie w porządku.

Pozdrawiam serdecznie  :-)

piątek, 9 stycznia 2015

Tajemnicza torebka

Obok biurka stoi tajemnicza papierowa torebka, do której dorzucam różne rzeczy w miarę rozpakowywania kolejnych worów - tak, tak, zostały mi jeszcze takowe, mimo że od przeprowadzki upłynął już ponad rok. Co jest w tej torebce? Na przykład rozgrzebane filcowe choinki.
Towarzyszą im elementy do zakładek oczekujące na końcowy "montaż".

"Odpoczywają" kawałki bożonarodzeniowej zawieszki czekające na zmiłowanie pańskie (żeby nie było wątpliwości - moje oczywiście).
To wszystko, to moje niedokończone projekty (jak widać nie wspominam tu o hafciarskich UFO-kach). Cel na ten rok: wyrzucić pustą torebkę nie stosując wybiegów typu "wyrzucam tę torebkę, bo zamieniłam na inną" ;-) W celach mobilizacyjnych wszystkie te pozycje wpisuję na listę "Rozpoczętych robótek" :-)

Lalki nie ma w torebce, bo zajmuje zaszczytne osobne pudełko, więc w generalnej klasyfikacji nie liczy się - taka będę cwana ;-D
Pozdrawiam serdecznie :-)

środa, 7 stycznia 2015

Box of love (4)

Box of love z PKP był stworzony raczej na prace związane z tematyką ślubną, na co wskazywać mogłyby niektóre dodatki. Jak ślubnie, to ślubnie, choć bez ogłaszania na froncie, że adresatem kartki jest "Młoda Para", że kartkę otrzymują w "Dniu ślubu" itp.
Znów był to dla mnie eksperyment, bowiem pierwszy raz użyłam gesso - pomalowałam nim tekturki i pociapałam troszkę brzegi (zamiast tuszu). Z zestawu nie pochodzi chyba tylko gaza.

Przyznać się muszę, że kartka odleżała sporo czasu, bo czegoś mi w niej brakowało. Nadal mi tego bliżej nie zidentyfikowanego czegoś brakuje, ale nie mogę dojść czego. Dlatego pokazuję jak jest.

Pozdrawiam serdecznie :-)