Obserwatorzy

środa, 29 czerwca 2011

Nadmorskie wspomnienie (7)

Kolejna część Nadmorskiego wspomnienia jest już za mną i jeszcze dziś wyruszy w świat. Tym razem pastwiłam się nad konarem z muszelkąna szmatce będącej własnością Helenki50.
Rozpoczęłam wyszywanie leżaczków - znowu.
--------------------------------------------------
Ach... cóż to były za warsztaty...
Chociaż krzyżyki są moją miłością, to jednak od czasu do czasu lubię spróbować czegoś innego. Kiedyś zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem nie łapię "pięciu srok za ogon", ale szybko doszłam do wniosku, że aby uczynić swoje otoczenie piękniejszym, przydadzą się umiejętności z wielu dziedzin. Jeśli macie ochotę na kolejne warsztaty w Lubinie, to radzę śledzić blog Zdolne ręce - wiem, że Lenka planuje kolejną edycję w październiku.

wtorek, 28 czerwca 2011

Ach... cóż to były za warsztaty...

Dawno miałam ochotę na uczestnictwo w warsztatach rękodzielniczych. Gdy więc dotarła do mnie wieść o takowych, zrobiłam wszystko, aby mnie tam nie zabrakło. Poupychałam dzieci po ludziach i w nagrodę za całoroczną pracę (Komunia i inne szkolne kłopoty) pojechałam do Lubina na Zdolne ręce. Wprawdzie planowałam zgłębiać tajniki w zupełnie innych dziedzinach niż ostatecznie zgłębiałam, ale i tak było fajnie i sporo nauczyłam się. No i mam nadzieję, że kiedyś jeszcze uda mi się wyrwać na takie warsztaty.

Nie przedłużając: lalkę robiłam. Po ośmiu godzinach działań lalka przedstawia się następująco: Brakuje jej spódnicy (to białe to halka), jednego rękawa (rękawy występują tu w charakterze maskującym), połowy włosów (oszczędzę Wam widoku tyłu czaszki) i muszę jeszcze poprawić jej oczy, bo te są nieco krzywe. Lalka należy do gatunku porządnych i została zaopatrzona w gatki, które jednakowoż panna zaprezentuje po ich ozdobieniu. Żeby nie było, że nie ma: nogi są, i to jakie długie, tyle że pod halką.

Na warsztatach dostałam zadanie domowe: dokończyć lalkę. Sądzę, że do końca miesiąca stopniowo dam radę - w pracy urwanie głowy i robotę do domu zabieram, mam mnóstwo zaległości blogowych, no i czeka mnie wykończenie trzech prezentów na "cito", ale raczej nie dam rady odmówić sobie tej przyjemności, aby od czasu do czasu nie podłubać przy lalce :-)
--------------------------------------------------
Maluszki na prezenty (5)
Bardzo się cieszę, że moja-już nie moja zakładka tak Wam się spodobała :-) Wzór jest fragmentem większego obrazka i pochodzi z lutowego wydania "The World of Cross Stitching". W oryginale jest to wzór na wykonanie tablicy na notatki.

Pudełek ciąg dalszy, I jeszcze jedno pudełko
Dzięki piękne za tak liczne i miłe komentarze :-) Choć jestem zdecydowaną zwolenniczką minimalizmu, to jednak nie jestem za bardzo zadowolona z tych pudełek. Sądzę, że mogłyby wyglądać lepiej, ale na razie brak mi odwagi i rozmachu w scrapbooking'u. Długo "modlę się" nad papierem, zanim zdecyduję się go pociąć ;-)

środa, 22 czerwca 2011

I jeszcze jedno pudełko

Powstało kolejne pudełko na kolejny prezencik, który spreparowałam jakiś czas temu. W konwencji dość podobne do poprzedniego, ale jakoś wena mnie opuściła.Poza tym zauważyłam, że ozdabiam te pudełka z wielką nieśmiałością używając różnych gadżetów i akcesoriów. Może przy następnych rozkręcę się nieco bardziej.

wtorek, 21 czerwca 2011

Pudełek ciąg dalszy

Skoro powstała zakładka, to trzeba ją jakoś zapakować. Ponieważ pewnego dnia postanowiłam sobie, że własnoręcznie wykonane prezenty będę starała się dawać w moich opakowaniach (rękodzieło w 100%), to i teraz wypadało przysiąść do jego zrobienia. Tak jak w przypadku różanych zakładek starałam się, aby pudełko nawiązywało swoim wyglądem (a przynajmniej kolorystyką) do swojej zawartości. Czy mi się to udało? Nie wiem, ale pewnym jest, że robienie pudełek podoba mi się coraz bardziej.

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Maluszki na prezenty (5)

Wprawdzie jest to ostatni z haftów na prezenty, ale właśnie ten postanowiłam wykorzystać na zakładkę dla pewnej specjalnej osoby. Może dlatego, że tak prześladowało mnie motto umieszczone na hacie? Krzyżyków było dość sporo,
ale konturów mało.
Dorobiłam plecy (które oczywiście zapomniałam sfotografować), zszyłam metodą "na biscornu" dorzucając dwie wstążeczki i powstała dość nietypowa w swym kształcie zakładka.
Celowo wszyłam taką długą wstążeczkę, aby przyszła użytkowniczka mogła dopasować jej długość do swoich potrzeb. Jakby się uprzeć, to zakładkę można wykorzystać jako zawieszkę wiążąc kokardkę. Albo i nie.

Celowo nie wymieniam imienia osoby, dla której przeznaczony jest ten prezencik, bowiem tajemnicą są jeszcze adresaci przesyłek, choć owoce pracy uczestniczek zakładkowej wymiany mogliśmy już oglądać na forum. A jest na co popatrzeć.

czwartek, 9 czerwca 2011

Scrapbooking użytkowy

Szaleństwo pierwszokomunijne trwa. Czasu nie mam na nic. Właściwie do domu wracam spać. Kolacja, kąpanie dzieciaków i padam na pysk. No i ta pogoda, która potęguje zmęczenie. Fajnie, że jest ciepło, ale wolałabym mieć trochę więcej sił, które chętnie spożytkowałabym na np. ogarnięcie chaty, że o twórczości własnej nie wspomnę. Jeszcze przed tym białym zawrotem głowy udało mi się podziałać nieco w sferze scrapbooking'u. Żadne tam lifty, LO-sy i inne takie cuda - zwyczajnie potrzebowałam opakowań na prezenty. Na raty powstały więc dwa pudełka: pierwsze w konwencji horyzontalnej,drugie w wariancie smukłym,
przy czym oba pudełka mają identyczne wymiary i kryją siostrzane zakładki.
Do tematu pudełek na pewno wkrótce wrócę, bo mam jeszcze kilka prezencików do zapakowania.

Użyte materiały:
  • karton bazowy pomarańczowy i biały wizytówkowy (ten z napisem) - papierniczy koło pracy,
  • karton ozdobny (brzegi "przybrudziłam" brązowym tuszem) - Lemonade,
  • wstążka i koronki - pobliska pasmanteria,
  • kwiatki (potuszowałam zielonym tuszem, bo pierwotny odcień zieleni słabo komponował mi się z całością, a inne kwiatki zupełnie mi nie pasowały) - nie pamiętam skąd,
  • metalowe ćwieki - Empik,
  • całość klejona Magic-kiem.
--------------------------------------------------
Haft podławkowy (2)
Lilka, Alexls, Weronika, Darahati: Dziękuję bardzo :-)
Morsia: Dziękuję :-) Na szkoleniu było około 20 (w porywach 30) osób, ale sala była bardzo duża, więc można było sobie zapewnić odrobinę samotności ;-)
Justyna: Dziękuję :-) Na wykładach lepiej nie próbuj takich sztuczek. Ja mam takie szkolenie raz na pięć lat (chociaż przez 14 lat udało mi się przemykać niezauważoną zanim mnie dopadli), a i egzamin miał mieć formę dość niezobowiązującą i pełnił raczej funkcję straszaka, żeby ludzie chodzili i słuchali. U Ciebie mogłoby się to skończyć dużymi nieprzyjemnościami.
Dendrobium: Dziękuję bardzo :-) Sama jestem ciekawa, do czego ostatecznie wykorzystam ten haft. U mnie jeszcze białe szaleństwo trwa. Czekam na mail'a :-)