Obserwatorzy

poniedziałek, 30 lipca 2012

SAL wiśniowy (3)

Drugi obrazek z wiśniowej serii udało mi się skończyć na czas tylko dlatego, że Mysia przesunęła termin jego zakończenia o cały miesiąc. Przypomniało mi się natomiast, dlaczego unikam haftowania co jedną nitkę, bo tak ten obrazek był wyszywany. Nie chodzi tu o rozmiar ściegów, ale o zaszywanie nitki na koniec. Dość ciężko jest przepchnąć igłę przez drobniutkie ściegi uważając, aby ich nie uszkodzić. Poradziłam sobie z tym nieco naokoło: do samego zakańczania nitki brałam cienką igłę z czubkiem. Efekt końcowy zmagań nawet mi się podoba ;-)
Dwa obrazki wyglądają lepiej niż jeden ;-)
Wielka szkoda, że Mysia nie może dalej prowadzić tej zabawy. Przyznam szczerze, że terminowość oraz fakt, że schemat do następnej części dostaje się po ukończeniu poprzedniej, działały na mnie mobilizująco. Mam jednak nadzieję, że haft nie zasili grona UFO-ków - szkoda byłoby.

środa, 25 lipca 2012

Jesienna Dziunia

Fakt jej pozbycia się odnotowuję z kronikarskiego obowiązku, bo czas już był na nią najwyższy. Wrzuciłam ją do szafy mniej więcej w połowie stycznia 2007 roku, przyjąć więc należy, że dojrzała do ostatecznej obróbki. Wyprana, wyprasowana, zapakowana w antyramę zagościła u mojej mamy.
Zdjęcie niezbyt udane, ale robione było "na szybko" już u nowej właścicielki. A jakby ktoś chciał więcej szczegółów, to Dziuńce można przyjrzeć się dokładniej tutaj.

wtorek, 24 lipca 2012

RR Sewing Room (5)

Po krótkim acz intensywnym romansie z mało hafciarskimi technikami z przyjemnością wróciłam do ukochanego (jednak) haftu krzyżykowego.

Z przyczyn niezależnych dostałam komplet Kasiarzynap niezwykle późno. Byłam przekonana, że nie dotrzymam ustalonego terminu. Usiadłam do drugiego fragmentu RR-a zaraz po zakończeniu szeroko opisanej przeze mnie warsztatowej przygody. Obrazek okazał się jednak być jednym z tych, co to robią się same i nie wiadomo kiedy. Ani się obejrzałam i był gotowy.
Lada moment własność Kasi poleci dalej.
Został mi tylko wpis do notesika - z tym to mam zawsze problem.

poniedziałek, 23 lipca 2012

Mediowe tło

To chyba będzie ostatni wpis związany z II DLWC :-)

Piątek minął pod znakiem radosnego oczekiwania na zlot i pracowitego dłubania w koralikach wieczorową porą - o tym już pisałam. Sobota natomiast była pokazowo-sklepowym szaleństwem z nutką ogromnej radości.

Najpierw z przyjemnością podpatrywałam Czekoczynę przy pracy, a potem kilka godzin nękałam Gosię-2koty, która z anielską cierpliwością usiłowała nauczyć mnie frywolitki. Niby igłą troszkę działałam, ale frywolitka czółenkowa to zdecydowanie wyższa liga. Nie bardzo mam się czym pochwalić - plątałam, odcinałam i zaczynałam od początku. Po kilku godzinach zdołałam zrobić 1 i 1/3 płatka maleńkiego kwiatuszka. To chyba jednak nie moja bajka. Na razie obraziłam się na frywolitkę - z czasem pewnie mi przejdzie i może uda mi się usiąść znowu do niej.

W zmaganiach frywolitkowych zrobiłam sobie przerwę na transfer wydruków laserowych u Doroty-Trzpiota, która otworzyła przede mną nowe szeroookie horyzonty zdobnicze. Na koniec nie mogłam odmówić sobie pokazów u Ayeedy, w czasie których zrobiłam tła w dwóch tagach różnymi technikami. Pierwszy tag, to tusze Distress spryskane wodą na macie (hmmm... może kupić sobie taką matę...?) + mgiełki + stempel z wzorem kory drzewa.
Drugi to zabawa różnymi pastami (pasta strukturalna, pasta pękająca, pasta szklana - hmmm... może kupić sobie...?) + mgiełki.
W obu tagach użyłam tych samych mgiełek, a jakże różne efekty osiągnęłam:
 Tym sposobem wzbogaciłam się o dwie doskonałe bazy do dalszego ozdabiania, chociaż - nie powiem - takie tagi sauté też mi się podobają ;-)

niedziela, 22 lipca 2012

Koralikowe warsztaty

W dalszym ciągu na tapecie wrażenia z II DLWC - sporo ich było i wszystkie mega-pozytywne :-)

Na warsztaty zapisywałam się niemal w ostatniej chwili długo żyjąc w niepewności, czy będę mogła przyjechać na zlot. W efekcie wszystkie interesujące mnie warsztaty sobotnie zostały zajęte. Niestety w niedzielę nie mogłam przyjść - w przyszłym roku wdrożę w domu odpowiednie procedury i będę ;-) Całe szczęście, że dałam radę zapisać się do Calisty na haft koralikowy.

W założeniu miały powstać kolczyki, ale że ja jestem grzebuła-perfekcjonistka, to już przy pierwszym okrążeniu wypsnęło mi się: "Oj! To ja zrobię zawieszkę", czym wzbudziłam ogólną wesołość wśród warsztatowych towarzyszek. Efekt końcowy - mocno niedoskonały, ale miły dla oka. W każdym razie byłam zadowolona z siebie, że udało mi się skończyć ten drobiażdżek jeszcze na warsztatach :-)
 
No i chyba troszkę mnie wciągnęło, bo zaczynam łakomie spoglądać na koraliki ;-)

sobota, 21 lipca 2012

Pierwsze wyzwanie mapkowe

Gdy zobaczyłam mapkę wyzwaniową na II DLWC, pomyślałam sobie, że chyba nie dam rady nic z tym zrobić. Nie umiem, nie potrafię, nigdy nie robiłam, nie poradzę sobie, itd. Chodziłam od pokazu do pokazu, od stoiska do stoiska, a w międzyczasie zerkałam na mapkę, która coraz bardziej mnie kusiła. Nadszedł jednak ten moment, kiedy stwierdziłam, że może coś wymodzę. Tyle że ocknęłam się, gdy do terminu oddania pracy pozostało zaledwie 1,5 godziny. Wyciągnęłam jakieś przyniesione przez siebie ścinki, wycięłam motyle chwilę wcześniej nabyte i trzęsącymi się rękami skleciłam kartkę (nękając przy tym Anię-Brises pytaniami w stylu: "Czy jak na mapce jest tak, to ja mogę trochę inaczej?"). Oddałam ją (znaczy kartkę - nie Brises) na wyzwanie pięć minut przed upływem wyznaczonego czasu.
Po lekturze tego dramatycznego wstępu możecie sobie wyobrazić moje zaskoczenie, gdy okazało się, że właśnie moja kartka została wyróżniona? Osłupiałam wręcz. A jaka byłam szczęśliwa...! :-)

piątek, 20 lipca 2012

ATC Nożyczki

Ostatnią konkursową pracą przygotowaną na II DWLC było ATC pod wdzięcznym tytułem "Nożyczki".  Konkurs był zorganizowany przez Ayeedę, która - poza tematyką - określiła dodatkowe wytyczne: użycie przynajmniej trzech mediów. Nie pamiętam już dokładnie, co ja tam nawydziwiałam, ale na pewno był tusz Distress Vintage Photo, Cracle Accent i sporo psikania różnymi mgiełkami.
Były też przeszycia - jak już dorwałam się do maszyny do szycia, to eksploatowałam ją bezlitośnie ;-)
Konkurs był połączony z wymianą. Mnie przypadło w udziale cudne ATC Efki. Jak tylko je zobaczyłam, pomyślałam sobie, że fajnie byłoby je wylosować :-)
I tym razem poszczęściło mi się - zdobyłam drugą nagrodę :-) Nie pamiętam już dokładnie, co było w iście Ayeedowej torebeczce (z wrażenia nagrody pomieszały mi się z zakupami), ale jedno muszę koniecznie pokazać - notes zrobiony przez samą Ayeedę :-)
Prawda, że cudny? :-)

czwartek, 19 lipca 2012

TUSAL 2012 (7)

Znowu na hafciarskich blogach dominować będą słoiki :-) Nie inaczej jest u mnie. Tym razem jednak w słoiczku jest to, co wrzuciłam przed poprzednim nowiem, zaś ta kupka obok, to urobek z ostatniego miesiąca.

Ilość nie rzuca na kolana, ale (i) niezwykle oszczędnie gospodaruję nitkami, (ii) wprawdzie ostatnio dużo się u mnie działo, ale w nieco innej sferze, a postanowiłam, że do słoika będę wrzucać tylko resztki hafciarskie.

Z frontu "szpitalnego": po etapie smarowania pryszczy wacikami, ręką i znów wacikami, wróciliśmy do patyczków higienicznych. Znaczy idzie ku dobremu - pryszcze w odwrocie ;-)

środa, 18 lipca 2012

Moje lato z Latte (2)

Szczerze powiem: nie byłam zadowolona z motylowej kartki, którą zrobiłam na wyzwanie "Moje lato z Latte" na II DLWC. Ciepnęłam ją w kąt i postanowiłam zrobić drugą - skromniejszą.
Mimo że to motylowa kartka zdobyła nagrodę, to jednak tej też nie mogę odmówić pewnego uroku. Na pewno wykorzystam ją przy jakiejś okazji, wszak ona także jest kartką wielofunkcyjną ;-)
Pozdrawiam cieplutko i serdecznie dziękuje za Wasze komentarze pod poprzednimi pracami :-)

poniedziałek, 16 lipca 2012

Moje lato z Latte (1)

Kolejnym konkursem w ramach II DWLC, na który przygotowałam pracę, był konkurs "Moje lato z Latte" sponsorowany przez Studio.75. Pierwszą kartką, którą machnęłam była właśnie ta - motylowa.
Gaza zamoczona w herbacie, tarcze zegarowe z giełdy staroci, róże i wycinankowa ramka. Wszystko przybrudzone tuszem Distress Vintage Photo. No i przeszycia (i to dwoma kolorami), które jednakowoż bardziej widoczne są na żywca.
Nie miałam pomysłu na napis, zostawiłam więc pustą ramkę - wyszła kartka uniwersalna ;-)
Wbrew powszechnej opinii motyle wycięłam nie za pomocą wykrojnika (nie mam i nie planuję posiadania żadnego specjalistycznego urządzenia do wykrawania), ale za pomocą zwykłego dziurkacza, który zakupiłam bodajże w Empiku.
Nieskromnie dodam, że za tę właśnie kartkę dostałam nagrodę :-)

sobota, 14 lipca 2012

Zakładka

Dwie konkursowe prace (identyfikator i kartka wg palety DLWC) związane z II Dolnośląskimi Letnimi Warsztatami Craftowymi już pokazałam. Pora na kolejne. Dziś przedstawiam baśniową zakładkę "Księżniczka na ziarnku grochu". Księżniczka jest - smutna, bo niewyspana,
groszek jest,
i wszystko na właściwych miejscach: księżniczka na materacach, a groszek pod nimi ;-)
Materace pozszywałam zygzakiem, zaś całą zakładkę obleciałam dookoła zwykłym ściegiem. Dla porządku jeszcze tył
i zakładka wędruje do rąk pewnej małej damy, która krótkim "To dla mnie?" zaklepała ją sobie już w fazie tworzenia :-)

Troszkę pochwalę się: widzicie ten banerek z wyróżnieniem na górze po prawej stronie? To za identyfikator :-) Zaskoczona byłam niezmiernie. A jaka szczęśliwa! Moje pierwsze wyróżnienie :-D

piątek, 13 lipca 2012

II DLWC

II Dolnośląskie Letnie Warsztaty Craftowe - było gorąco (dosłownie i w przenośni), było twórczo, słowem: było bosko! Nawet mam jedno zdjęcie z soboty z przesympatycznymi dziewczynami (od lewej): Olą-Calistą, która usiłowała nauczyć mnie haftu koralikowego, Dorotą-Momentalnie-ja, Aidą-Ayeedą - mediowym guru, (moją skromną osobę pominę) oraz Anią-Brises - moim guru scrapowo-kartkowym. Z Anią miałam nawet przyjemność pracować przy jednym stoliku :-)
Co robiłam na zlocie? Piątek stał pod znakiem koralików (warsztaty u Calisty), zaś sobota to szaleństwo pokazowe, sklepy, nowi znajomi, starzy znajomi i tacy, których znałam tylko z wirtualnego świata - pozdrawiam Anię-Anek73 :-) No cudnie było :-) Szczegóły ze swej działalności będę stopniowo pokazywać.

A co teraz? Teraz zmieniłam front działalności artystycznej - uprawiam body painting. Używam dwóch kolorów: pudrowej bieli i fioletu gencjanowego, zaś swojego body użycza Hania - ospa wietrzna.

piątek, 6 lipca 2012

Paleta DLWC

Wyzwań na II Dolnośląskich Letnich Warsztatch Craftowych jest sporo. Efekt działań na pierwsze z nich już pokazałam (identyfikator), teraz pora pokazać kolejne wypociny.

Na początku, gdy zobaczyłam tę paletę barw
stwierdziłam, że akurat to wyzwanie sobie odpuszczę. Nie moje kolory, nie moja bajka. Czy w ogóle da się coś zrobić z tymi kolorami? Okazało się, że jednak tak, a natchnieniem była tasiemko-wstążka, czy jak-to-tam-zwał zakoszona z bukietu, który Pan Mąż dostał na zakończenie roku szkolnego. Wyszła kartka idealna dla jakiejś Celinki, czy innej Czesi ;-)
Róże psiknięte Glimmer Mist-em (chyba to się tak nazywa) umocowałam na papierze z kolekcji o jakiejś wdzięcznej czekoladowej nazwie (zapomniałam jakiej).
Tu trochę wyraźniej widać, że zieleń też jest. Wprawdzie w ograniczonej ilości, ale jest ;-)

Oczywiście kartkę zgłaszam na kolorystyczne Wyzwanie scrapuj.pl na DLWC.

środa, 4 lipca 2012

Perminowe zmagania (5)

Koniec walki z perminami nastąpił na czas. Obrazki zostały oprawione i wręczone.
Mam nadzieję, że spodobały się obdarowanym . Jedno jest pewne: przez jakiś czas nie sięgnę po następne perminy.

wtorek, 3 lipca 2012

Prawie cała ja

Jak każda kobieta lubię kwiaty i błyskotki (po namyśle: z naciskiem na błyskotki) i czasami lubię wyróżnić się z tłumu.
Mam słabość do ciuchów w groszki, wiecznie nie mam czasu i lubię muzykę. Czasem idę pod prąd i zazwyczaj nie wychodzi mi to na dobre.
To ja - w wielkim skrócie, na niewielkim kartoniku, który jest identyfikatorem na II DLWC.
Uszko można wykorzystać do przypięcia, ale ja chyba jednak wolę zawiesić na szyi.
Mnie tam podoba się do szaleństwa i jestem z siebie niesłychanie dumna, bo chyba pierwszy raz udało mi się osiągnąć taki efekt, jaki zamierzałam, dlatego zgłaszam go do konkursu-wyzwania tematycznego :-)