Obserwatorzy

poniedziałek, 22 lutego 2010

Muzyczny komplecik

Dziś króciutko, bo czasu piekielnie mało. Zakładka i "scrapuszko" powstały. Muzyczne. Dla muzycznej Pani :-)

piątek, 19 lutego 2010

Walentynkowe ATC - zakończenie wymiany

Po raz trzeci miałam przyjemność uczestniczyć w wymianie ATC. Tym razem organizatorką walentynkowej wymiany była Ania. Po raz trzeci świetnie się przy tym bawiłam i po raz trzeci dostałam garść cudeniek, z których zamierzam czerpać natchnienie pełnymi garściami - lojalnie ostrzegam ;-)

Tym razem zostałam szczęśliwą posiadaczką karteczek wykonanych przez (od lewej) Anek73, Minimysz, Edytę350
oraz Moteczka i Annar. Kot kreskowy był miłym dodatkiem od gospodyni wymiany i kompletnie rozłożył mnie na łopatki ;-)
Choć Ania zaprasza na kolejną - wiosenną wymianę ATC, to ja jednak zmuszona jestem powstrzymać się od uczestnictwa. Powód? Trywialny - brak czasu. Poza tym mam olbrzymie zaległości blogowe (o czym świadczy fakt, że o otrzymanych ATC piszę dopiero teraz, choć mam je od dość dawna) - to też wynik braku czasu, no i zaparłam się zadnimi nogami, że będę wykańczać zaległe robótki - inna rzecz co mi z tego wyjdzie ;-)
--------------------------------------------------
Dziękuję za ciepłe słowa :-) Cieszę się, że nadal tu zaglądacie, a nowych gości witam serdecznie :-) Pozdrawiam.

środa, 17 lutego 2010

Prawie sielanka

- Todli todli todli! - zagulgotała Hania nad głową śpiącej jeszcze Pani Matki.
- Co? Już trzeba wstawać? - zapytała półprzytomnie.
- Yyyy! - stęknęła latorośl usiłując ściągnąć kołdrę z Rodzicielki, co - powiedzmy to sobie szczerze - nie jest sprawą łatwą.
- No dobra, dobra. Wstaję. - Pani Matka uniosła się na łokciu i kontrolnie rzuciła okiem na budzik. 6:25. "Oooo, pospała Haniowa dzisiaj. Rany! Jak to dobrze, że nie lecimy na ósmą do szkoły!" - przemknęło przez matczyną głowę.
Przegnawszy resztki snu z powiek Pani Matka wzuła dostarczone przez Panią Córkę kapcie, "okapciowała" również Hanusię i trzymając się za ręce poczłapały razem do kuchni celem dopełnienia porannego rytuału. Polega on na przygotowaniu porcji porannego mleczka, przy czym czynność ta jest często przerywana przytulankami-miziankami. Następnie z gotowym mlekiem (również trzymając się za ręce) piżamowe damy przeszły statecznym krokiem do salonu, w którym Pani Matka zasiadła na kanapie i posadziła sobie Panią Córkę na kolanach. Pani Córka wymontowała smoczka z paszczy i pieczołowicie odłożyła go na kanapę. Do smoczka dołączyła pieluszka, która została odłożona równie starannie co smoczek. Znowu przytuliwszy się do Pani Matki, Haniowa zaczęła siorbać swoje mleczko.

Wszystko, co zostało opisane, musi być o poranku wykonane, bo inaczej jest niefajnie i cały świat musi o tym usłyszeć. Tylko że zazwyczaj po wypiciu mleczka następuje kolejna dawka przytulanek-mizianek. Tym razem było inaczej.

O godzinie 6:50 Panią Matkę zmroziło: "O Święci Pańscy! Przecież dziś wyjątkowo Bartek ma do szkoły na ósmą!". Haneczka bez ceregieli została posadzona na kanapie, zaś Pani Matka rozpoczęła nerwowy bieg po domu.
- Chłopaki! Ściągać tyłki z łóżek! Bartek ma na ósmą! - zagrzmiało w domu.
- Bartek! Myć się i ubierać! Szybko! - padła następna komenda.
- A śniadania nie będzie? - zapytało zdziwione dziecię. Zdumienie było jak najbardziej na miejscu, ponieważ Pani Matka niczym cerber pilnowała, aby Pan Syn zmęczył porcję porannego pożywienia.
- Nie! Ty śniadanie zjesz w szkole, a ja umaluję się w pracy! Tempo, tempo!

Siedząc już w autobusie Pani Matka spojrzała na zegarek:
- No, synuś! Dobrzy jesteśmy!
Była godzina 7:18.

wtorek, 16 lutego 2010

Adwentowy kalendarz (25)

Kiedy go ostatnio pokazywałam, było tyle:Duuużo czasu upłynęło, bowiem czasem mogę dziabnąć jedną nitkę, a często nic nie mogę dziabnąć, ale krzyżyk do krzyżyka i jest już tyle: Wprawdzie czas raczej na przygotowywanie dekoracji związanych bardziej z Wielkanocą niż z Bożym Narodzeniem, to ja jednak planuję dalej ciągnąć temat kalendarza adwentowego. Marzy mi się dokończenie prac już zaczętych (jest ich kilka), zanim zacznę następny większy haft. Rzecz jasna od "maluchów" opędzać się nie będę ;-)
--------------------------------------------------
Bardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa :-) Miód na mą duszę lejecie :-)

sobota, 13 lutego 2010

Pierwsze koty za płoty

Wyrzuciłam "zarazy" z domu! Nie będą mi się plątać pod nogami! No, ale aż taką zarazą nie jestem - znalazłam im nowe, przytulne miejsce. Przygarnęła je Ania - znana miłośniczka kotów. Tam na pewno będzie im dobrze :-)To mój pierwszy chustecznik wykonany zgodnie z instrukcją Gazynii. Nie obyło się bez pewnych błędów, bo jam jest początkującą krawcową. Następne pewnie będą lepsze.

Materiał - piękna bawełna - pochodzi ze Szmatki Łatki.

wtorek, 9 lutego 2010

Rodzinne "kartkowanie"

Nie żebyśmy się spóźnili z tymi kartkami, tylko czasu nie miałam, żeby trochę zdjęcia uzdatnić i zaprezentować szerszej publiczności. Każdy miał swój udział w ich tworzeniu (no, może Pan Mąż zdecydowanie najmniej się udzielał, ale pracuje popołudniami, a reszta rodziny dopiero wtedy może razem podziałać). Powstały cztery, niemal bliźniacze, kartki. Każda dla kochanej Babci i kochanego Dziadka. Z wyjątkiem jednej. Niestety.W środku radosna twórczość najmłodszej pra-wnuczki:I to by było na razie tyle. Na razie :-)

wtorek, 2 lutego 2010

Walentynkowe ATC

Koooomu, komu bo idę do domu! Miiiłość rozdaję dla złaknionych, dla spragnionych! Świeeeeżutka miłość prosto z krzaczka! Pan sobie życzy...? Motyle w brzuchu chciałby Pan poczuć? To Pan zerwie se te maleńką, czerwoną, u dołu krzaczka. Słodziuśka jak nie wiem co. Nie pożałuje Pan. Kooomu, komu... Oooo, Pani to mi raczej wygląda na dojrzałą miłość. Zerwij se, Pani kochana, tę dużą z góry. Dojrzalszej to Pani nie znajdzie nigdzie. Miiiłość świeżutką rozdaję! Dla złaknionych, dla spragnionych!Walentynkowe ATC Państwu przedstawiam, wykonane na wymianę organizowaną przez Anię. Pomysł miałam od dawna, tylko realizacja jak zwykle przypadła na ostatni dzwonek. W efekcie tył ATC jakiś taki mało artist-iczny mi wyszedł. Następnym razem poprawię się. Obiecuję.