Choć niniejszy wpis bez wątpienia związany jest z RR Sewing Room, to jednak nie będzie miał charakteru hafciarskiego. Z wyszywaniem kłopotów nie mam: siadam (czasem stoję), biorę robótkę, nici i jadę z koksem. Jak przyszło do wymyślenia zeszytu, który ma tej robótce towarzyszyć, to zaczęły się schody. Długo powstawało to "coś" do wpisów. Na pewno mogłoby być ładniejsze, bardziej dopracowane, ale już nie miałam sił do tego dziadostwa. Niech idzie w cholerę (jak mawiała moja Pani Profesor od matematyki) i wraca z gotową szmatą:
Zdjęcia robione ciemną nocą, rozjaśniane, rozbielane, wyostrzane, czyli lepiej nie będzie.
Pozdrawiam cieplutko.
Śliczny zeszyt!
OdpowiedzUsuńhttp://anek73.blox.pl
dla mnie bomba...zreszta poczekam i sobie poogladam i pomacam...
OdpowiedzUsuńGratuluję pięknego zeszyciku:)
OdpowiedzUsuńAga jaki piękny zeszycik
OdpowiedzUsuńczy my tak wszystkie mamy,ze inni tworza cuda a nasze prace sa beee(ja tak mam);marudzisz kobieto marudzisz;zreszta ja go niedlugo pomacam wlasnymi recyma
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam bardzo :-)
OdpowiedzUsuńmamuska73: No chyba właśnie tak mamy, że inni robią cuda, a my niekoniecznie. Pewnie wynika to z faktu, że produkt finalny niejednokrotnie odbiega (czasem znacznie) od początkowych wyobrażeń - przynajmniej ja tak mam :-)