Chłopaki na wakacjach, a ja odpoczywam. Właściwie to trudno mówić o odpoczynku, jeśli chodzi się normalnie do pracy, w pracy kociokwik (egzaminy dyplomowe), a po pracy dom i Hania. Jednak mimo wszystko jest nieco luźniej. Mamy czas, aby poprzytulać się z Haneczką (bo ona taka przytulińska jest), stopniowo sprzątam dom (bez fanatyzmu, proszę państwa), no i nikt mi nie gada, gdy w ramach odpoczynku przysiadam do jakiegoś bardziej artystycznego zajęcia. W ten sposób wykonałam 3/4 pracy przy ATC i rozpoczęłam wyszywanie wzoru na wymianę The Prairie Schooler.
Sporo czasu zabrało mi wyszukanie wzorów na forach, ponieważ porozrzucane są one po wszystkich tematach. Niestety (dla mnie niestety) większość znalezionych wzorów przedstawiała Mikołaje. W przypływie rozpaczy napisałam do Izy, która podrzuciła mi pokaźną garść wzorów, wśród których były również te uparcie poszukiwane przeze mnie z motywami roślinno-zwierzęcymi. Bardzo Ci dziękuję, Izo :-)
Wykonałam pracę koncepcyjną, zebrałam odpowiednie materiały i zabrałam się za wyszywanie. Po pierwszych krzyżykach nieco zrzedła mi mina - niekoniecznie takiego efektu spodziewałam się. Z tamborka gapiło się na mnie jakieś smutne, pokraczne ptaszysko:Zaczęłam troszkę żałować, że nie zapisałam się do kociego tematu. Westchnęłam i, cóż było robić, wyszywałam dalej. Zakończyłam dwa następne elementy wzoru i... stwierdziłam, że chyba zaczęło mi się to podobać. Aktualnie jestem w połowie wyszywania i nie mogę się doczekać, aby ujrzeć efekt końcowy :-)
W związku z powyższym naszła mnie taka myśl, że tak jak dobre wino rozwija stopniowo swój bukiet, tak The Prairie Schooler nabiera uroku w miarę wyszywania. I w jednym i w drugim trzeba się rozsmakować.
Czekam na następne odsłony, zapowiada się ciekawie :D
OdpowiedzUsuńAga! A czemu tak dyskretnie przykryłaś kawałek wzorka? :-D
OdpowiedzUsuńNie bądź niedobrota i pokaż, co tam chowasz :-)