Z ostatniego wpisu można wywnioskować, że aparat fotograficzny wrócił od teściów. Teraz mogę pokazać, co zdołałam udziubać - brak czasu brakiem czasu, ale żeby tak całkiem bez robótek?! Tak to się nie da. Choćby na stojąco sekund 30, ale po troszkę do przodu :-)Ten motyl akurat wyszywany był na siedząco ;-) jeszcze w czasie długiego weekend'u czerwcowego podczas "usypiania" Hani (Hania spała a mamuśka żonglowała igłą). Motyl jest przykładem tego, że haft czarny wcale nie musi być czarny. Zgodnie z wzorem w górnej części skrzydeł powinny być w środku oczek pojedyncze krzyżyki. Nie wyszyłam ich, bo zaplanowałam w ich miejsce koraliki. Nie znalazłam jednak takich, które spełniłyby moje oczekiwania, w związku z czym motyl jest jaki jest i szczerze mówiąc nie wiem, czy w końcu je naszyję. Tak też wygląda nieźle.
Life's a puzzle
7 godzin temu
Wygląda świetnie. Ja bym z tych krzyżyków zrezygnowała i szukała koralików.
OdpowiedzUsuń