Uszyła go moja babcia dla swojej najstarszej córki, czyli mojej mamy. Potem nosiła go jeszcze jej siostra i parę innych kuzynek w rodzinie. Po dwudziestu latach babcia znów wzięła serdaczek w swoje ręce i pracowicie wymieniała stare, poczerniałe cekiny na nowe. Tym razem robiła to dla swojej najstarszej wnuczki - dla mnie. Do dziś pamiętam, jak na przedszkolnej zabawie panie okręcały mnie przyglądając się z zachwytem nietuzinkowej odzieży. Potem znowu serdaczek obskoczył wszystkie kuzynki w rodzinie, aby po trzydziestu latach babcia mogła przekazać go dla swojej najstarszej prawnuczki - dla Hani.
Serdaczek musi przejść jednak gruntowną renowację, a ponieważ babcine oczy nie są już tak dobre jak kiedyś, dlatego ja postanowiłam podjąć się tego zadania. Sama jestem ciekawa, jak mi to pójdzie.
Prawdziwy skarb z historią!
OdpowiedzUsuńmiałam taki całkiem podobny, do tego kwiecistą spódniczkę, białą koszulę z haftowanymi szerokimi rękawami, czerwone buciki i czerwone korale, a na głowie wianek z przeróżnych kwiatów: maków, chabrów, stokrotek.... i robiłam za krakowiankę na zabawach szkolnych ;-))))) aż mnie naszło na poszukanie fotek z tego okresu i ubranka....
OdpowiedzUsuńO rany, miałam bardzo podobny, też wyszywany w cekinowe kwiaty. Dziękuję za powrót do przeszłości :)
OdpowiedzUsuńWiesz co, dokładnie to samo muszę zrobić ze swoim starym serdaczkiem - na szczęście teraz są cekiny w taśmach :-)
OdpowiedzUsuńJa z siostrami tez mialam takie gorseciki - ten moj to teraz pewnie ma juz z 50 lat! Az czasami zaluje ze nie mam coreczki;)zeby ja wystroic w takie ubranie:)
OdpowiedzUsuń