Mam wrażenie, że onegdaj wspominałam już, jak bardzo lubię turnieje szachowe. Powtórzę się zatem: uwielbiam chodzić na turnieje szachowe razem z synem i robię wszystko, aby Pan Mąż nie musiał mnie w tym wyręczać :-D Tym razem wrzuciłam coś małego do torebki - DIM-owego świątecznego ptaszka.
Po zdobyciu V kategorii czaimy się na IV, zatem zapowiada się następny turniej ;-)
Słodziutki ptaszek się wyłania! Ale to jest myśl: od dziś na konsultacje z rodzicami (nikt do mnie nie przychodzi, a być muszę)będę brałam robótkę. Przynajmniej nie zmarnuję czasu.:)
OdpowiedzUsuńPewnie, że tak! Tak na marginesie: ja też na konsultacje nie chodzę :-) Na szczęście nie ma takiej potrzeby :-)
Usuńzapowiada sie sliczny hafcik :)
OdpowiedzUsuńJuż widać dziobatego przyjaciela:)Wyjdzie śliczny!
OdpowiedzUsuńNiewielu jest takich zapaleńców jak my;) Ja czuję się jak beż ręki jak zapomnę jakiejś "podręcznej" robótki! Nigdy nie wiadomo kiedy przyjdzie nam zmarnować trochę czasu;)
OdpowiedzUsuńO to to! :-D I dlatego staram się zawsze mieć coś w torebce - aby zmarnować jak najmniej czasu, a jak już mam marnować (np. w poczekalni), to dlaczego nie w miły dla mnie sposób? :-)
Usuń