Obserwatorzy

sobota, 12 czerwca 2010

Widoczki (1)

W planach miałam trzy małe i nieskomplikowane hafciki, które z założenia przeznaczone zostały na prezenty. Oto pierwszy z nich:
Jedyne co można o nim powiedzieć to to, że jest mały. Zarówno jego, jak i pozostałych "kolegów" z serii wybrałam pod wpływem impulsu: spodobały mi się od pierwszego wejrzenia. I nadal podobają mi się, ale początkującym hafciarkom nie polecam: 15 kolorów muliny w różnych konfiguracjach - krzyżyki podwójną nitką, krzyżyki pojedynczą nitką, półkrzyżyki plus oczywiście nieśmiertelne kontury również kilkoma kolorami. Ale efekt jest niezły :-)
--------------------------------------------------
Bardzo dziękuję za przemiłe słowa :-) Cieszę się, że zarówno moja pisanina jak i robótki przypadły Wam do gustu :-)

April79: Czasami Hania chce po prostu posiedzieć na kolanach podczas oglądania bajki. Ręce mam wtedy wolne, a i Haneczka jest zadowolona, bo przytula się do mamy i może pooglądać, co robię. Zdarza się, że gdy zatrzymam się z igłą w ręku, to pogania mnie, abym wyszywała dalej :-) Hania uwielbia też układanki. Ma chyba ze trzy książeczki, z których wymontowuje wszystkie części i bawimy się w "Mamo, orientuj się, którą układankę teraz układam i podawaj mi właściwe elementy". Po nabraniu pewnej wprawy między poszczególnymi "podaniami" jest akurat tyle czasu, aby wkłuć igłę raz, a czasami nawet dwa razy :-) Jak widać "każdy orze jak może", aby choć troszkę powyszywać ;-) Inne rodzaje twórczości (scrapbooking, szycie) raczej nie wytrzymałby takiej próby.

Ann_margaret, Myszulandia: Planszy rzeczywiście niewiele zostało do wyszycia, tylko że oprócz niej jest jeszcze 25 zawieszek do wyhaftowania na plastikowej kanwie. Jednak nie będzie to już tak monotonne, więc może szybciej pójdzie.

A tak poza tym w kwestii "budyniowej": bardzo podnosząca na duchu jest świadomość, że Wy też macie podobne problemy wychowawcze. Czasami wydaje mi się, że jakaś niedzisiejsza jestem, że może za dużo oczekuję od swojego dziecka, że kiedyś popełniłam jakiś błąd wychowawczy i teraz to się na mnie mści. Na szczęście wymiana poglądów z innymi mamami od czasu do czasu wymiata mi z głowy te wątpliwości. Jedyny kłopot w tym, że one zawsze wracają. Wątpliwości oczywiście. Ale może właśnie taki jest matczyny los...? Może właśnie one (wątpliwości znaczy się) czynią nas lepszymi matkami...? Nie wiem... Lepiej skończę już, bo filozoficznie zaczyna się robić ;-)

7 komentarzy:

  1. śliczny widoczek:)

    OdpowiedzUsuń
  2. przeuroczy ten widoczek, mam nadzieje, ze pokażesz również pozostałe :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O jaki słodki widoczek - podoba mi się.
    Jaka to seria?

    Doczytałam, że 15 kolorów - ożesz, gdzie to się zmieściło...

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczny! Właśnie, a co to za seria? Permin? I juz czekam na kolejne!

    OdpowiedzUsuń
  5. Widoczki sa prześliczne. Mimo, że takie maleństwa, kolorów mnóstwo.
    Czekam na kolejne, bo urzekają swoim pięknem.


    Anka

    OdpowiedzUsuń
  6. śliczny haft! 15 kolorów - dużo jak na takie maleństwo, ale warto:)

    OdpowiedzUsuń
  7. widoczek piękny,
    a ja czasami też tak mam, że się zastanawiam czy dobrze wychowuję moich chłopców, czy nie robię za mało albo za dużo- co może śmiesznie brzmi, ale czasem nadgorliwością też można zaszkodzić ;-)))
    więc skoro większość mam tak ma to chyba można to uznać za normę?

    OdpowiedzUsuń