Termin wysyłki pierwszego obrazka minął 19 maja i wbrew wszelkim przeciwnościom oraz dacie publikacji tego wpisu zdążyłam na czas. Ledwo, ale zdążyłam :-)
Od ostatniej notatki obok muszelek pojawił się wprawdzie tylko mój podpis,
ale za to liny przybyło całkiem sporo i nawet udało się zamknąć ją unikając dodatkowych krzyżyków. Znaczy się błędów nie ma :-) Co się jednak naprułam, to moje ;-)
Największy zgryz miałam z zeszytem, który towarzyszy robótce. Z jednej strony chciałam, aby miał formę albumu, z drugiej strony miał być swego rodzaju pamiętnikiem, w którym uczestniczki zabawy mogłyby napisać o wszystkim, co im w duszy gra. Życie jak zwykle okazało się najlepszym weryfikatorem planów i na kolanach w poczekalni lekarskiej, podczas zabaw z Haneczką i odrabiania lekcji z Bartkiem powstało coś, co musiałam uznać za satysfakcjonujące mnie "dzieło":
Jak się koleżanki-uczestniczki naocznie przekonają dominują kredki. "Bambino" konkretnie. Polecam :-) Nie jestem pewna, czy nie weszłam na zbyt wysoki poziom szczegółowości opisu (jeśli tak, to mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone), ale starałam się "wejść w rolę" kolejnej wyszywającej i wyobraziłam sobie, jakie mogłabym mieć wątpliwości lub pytania dotyczące robótki.
Gosia też się sprawiła :-) i jeszcze przed upływem wyznaczonego terminu dotarła do mnie jej robótka z niespodziankami. Dziękuję, Gosiu :-) - w naszym domu na stałe zagościł porzeczkowy Lipton :-)
Miałyście świetny pomysł z tym notatnikiem:) Będzie wspaniała pamiątka, no i hafcik oczywiście też super:)
OdpowiedzUsuńAga, jak dobrze, że się znalazłaś;) Obrazek zapowiada się ciekawie, a pamiętnik to super dodatek ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam