O ile jestem w stanie wyszyć kilka/kilkanaście krzyżyków dziennie (najczęściej z Hanią na kolanach), o tyle ciężko mi wyrwać chwilkę, aby napisać o tym, co udało mi się stworzyć. W efekcie w robótkach powoli coś się dzieje, za to bloguję zrywami.
Po wyszyciu pierwszego obrazka z Nadmorskiego wspomnienia ponownie zabrałam się za kalendarz adwentowy. Jest na razie tyle:
Cudowny jest ten kalendarz adwentowy!!! Nie moge się doczekać żeby zobaczyc kolejne hafciki :) Pozdrawiam cieplutko, Justyna
OdpowiedzUsuńNo, prawie koniec:) Będzie piękny w całości:)
OdpowiedzUsuńjak Ty to robisz z dzieckiem na kolanach?
OdpowiedzUsuńa kalendarz piękny i czekam na kolejne odsłony
Do zrobienia zostało ledwie maleńkie nic. Piękny jest!
OdpowiedzUsuńPodziwiam za wytrwałość :) i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń