W jednym z centrów handlowych nawiązując do rozgrywek mundialowych, jako wabik ustawiono stoły z piłkarzykami. Traf chciał, że akurat w tym właśnie centrum handlowym odbywało się przyjęcie urodzinowe, na które zaproszona została Pani Córka. Do domu daleko, sklepy z kategorii luksusowych lub nieciekawych, a Pan Syn znudzony do imentu.
- Maaaamoooo, no choć zagramy...
- Nieeee... nie przepadam za piłkarzykami...
- Ale no prooooszę Cię! Troooochę tylko...
- Nieeee.... zresztą wszystko zajęte jest.
- Ale - maaaamoooo - tam się właśnie zwalnia. No chodź, prooooszę Cię!
- No dobrze... ale tylko troszkę.
W połowie meczyku Pan Syn stanął z szeroko otwartymi oczami ze zdumienia, ręce mu ździebełko opadły i wyjąkał:
- Ale... ale... ale jak to...?!
Po następnych kilku minutach Pani Matka litościwie zarządziła koniec rozgrywek:
- Synek, następnym razem nie lekceważ przeciwnika.
Wynik: 18:6.
Dla Pani Matki oczywiście :-)
dobre, bardzo dobre!
OdpowiedzUsuńPani Matko, ukłony niskie!
Dziękuję :-) i też nisko się kłaniam :-)
UsuńBrawo! :)))
OdpowiedzUsuńDzięki :-D
UsuńWOW! :)
OdpowiedzUsuńPrawda? :-D Sama byłam zaskoczona, że po tylu latach jeszcze potrafię ;-)
UsuńTak .... Mamuś to się nie docenia, ale mamusia potrafi zaskoczyć :)
OdpowiedzUsuńNiejednokrotnie :-D
UsuńNieźle się uśmiałam. Brawo i tak trzymać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam