Ogromne tyły mam w pokazywaniu swoich "arcydzieł". Jeszcze coś-tam wymodzę w biegu, na stojąco, czy w innym przelocie, jeszcze zdołam pstryknąć mniej lub bardziej udane zdjęcie, ale jak przychodzi do zamieszczenia notatki na blogu, to albo czasu nie mam, albo ciurka mi ten Internet, jakby ktoś kabel w supełki pozawiązywał. Tak czy inaczej staram się nadrobić te zaległości i dziś czynię kolejny krok w tym kierunku.
Muszę przyznać, że choć Bartek nie przejawia szczególnych artystycznych zainteresowań, to jednak ostatnio bardzo miło współpracuje się nam nie tylko podczas tworzenia bałaganu. Ostatnio produkowaliśmy serducha walentynkowe. Te bardziej "wypasione" powstały według przepisu znalezionego w Chatce w różanym ogrodzie (polecam! - mnóstwo wyśmienitych pomysłów):
Wariant skromniejszy to już radosna i bardzo szybka twórczość naszego tandemu - dla bartkowych koleżanek z klasy:
Śmy się narobili na te Walentynki! ;-)
Serducha wyszły super :)
OdpowiedzUsuńPozdr An
Bardzo mi się podobają:)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Ania
Wspaniala produkcja! Nic nie szkodzi ze z opoznieniem:)
OdpowiedzUsuńsuper serducha !
OdpowiedzUsuń