Jakiś czas temu zapisałam się na wspólne wyszywanie zwane powszechnie Round Robin. Zabawa polega na tym, że grupa chętnych wyszywa po kawałku wybrany wzór i przesyła robótkę do następnej osoby. W efekcie każdy uczestnik staje się posiadaczem obrazka, którego każda część wyszyta jest przez inną osobę. Bladego pojęcia nie mam, dlaczego to się tak nazywa. O ile jeszcze round jest zrozumiałe, to już robin kojarzy mi się wyłącznie z bożonarodzeniowym ptaszkiem o czerwonym brzuszku. W każdym razie kroi się niezła zabawa :-)
Organizatorką tego wyszywania w kółko jest Beata - bebezet, zaś jego tytuł - nie wiedzieć czemu - od razu skojarzył mi się z plażową torbą. Pomijam chwilowo fakt, że szyć toreb nie umiem, ale mam nadzieje, że zanim dotrze do mnie gotowy obrazek, zdołam nauczyć się tej sztuki.
Pełna chęci twórczych i świadoma braków czasowych rozpoczęłam wyszywanie "Nadmorskiego wspomnienia" (bo taki właśnie jest tytuł owego Round Robin) niezwłocznie po otrzymaniu schematu. Zaczęłam od - wydawałoby się - najprostszej części: liny okrętowej tworzącej ramkę dookoła obrazka. Wyszywałam póki nitki wystarczyło. A niby tak niedużo tej liny jest ;-) Na domiar złego w mojej ulubionej pasmanterii akurat tego koloru muliny zabrakło, a do następnej pasmanterii jest dla mnie trochę za daleko i nie po drodze. Wpadłam na szczęście na genialny pomysł, żeby w czasie oczekiwania na dostawę wspomnianej muliny zająć się pierwszym obrazkiem i podziałem aidy na części. No i w czasie tego dzielenia okazało się, że machnęłam się w tej linie porządnie i na dodatek kilka razy. Gdybym sama dalej dziabała to "... wspomnienie", to pewnie gdzieś w trakcie wyszywania zgubiłabym owe błędy. Ale robótka przejdzie jeszcze przez dziewięć par rąk i raczej nie powinnam utrudniać zadania innym wyszywającym. Zgrzytając więc zębami sprułam połowę tego, co zdążyłam wyszyć. Stan po-sobotni jest następujący:
Do zrobienia pozostała reszta owej pechowej liny i podpis. Oczywiście muszę jeszcze przygotować odpowiednie "coś", do którego będą mogły wpisać się pozostałe uczestniczki RR. To "coś" to już odrębna historia. Na szczęście mam jeszcze prawie miesiąc na wysyłkę całego kompletu.
myszUlandia: Dzień tylko dla siebie jeszcze długo będzie w sferze marzeń. Hanusia jest mamusiową córeczką, czyli bez mamy ani rusz. Nie wiem, czy to Cię pocieszy, ale takie samotne wieczory zdarzają mi się średnio dwa razy w roku. W pozostałe dni ledwo mogę wyszarpać odrobinę czasu tylko dla siebie.
barbaroatoja, Obsesja Kasiulka, ewkaka19, Madziorek: Zawzięłam się porządnie i chcę ograniczyć liczbę prac czekających na ukończenie. W pierwszym rzucie padło na kalendarz, bo nici do niego blokują mi pudełeczko :-) Do jego zakończenia jest jednak dalej niż na to wygląda: oprócz planszy (którą aktualnie morduję) do wyszycia mam jeszcze 25 zawieszek na plastikowej kanwie.
Dziękuję wszystkim za odwiedziny :-)
--------------------------------------------------
Zula: Dziękuję :-)myszUlandia: Dzień tylko dla siebie jeszcze długo będzie w sferze marzeń. Hanusia jest mamusiową córeczką, czyli bez mamy ani rusz. Nie wiem, czy to Cię pocieszy, ale takie samotne wieczory zdarzają mi się średnio dwa razy w roku. W pozostałe dni ledwo mogę wyszarpać odrobinę czasu tylko dla siebie.
barbaroatoja, Obsesja Kasiulka, ewkaka19, Madziorek: Zawzięłam się porządnie i chcę ograniczyć liczbę prac czekających na ukończenie. W pierwszym rzucie padło na kalendarz, bo nici do niego blokują mi pudełeczko :-) Do jego zakończenia jest jednak dalej niż na to wygląda: oprócz planszy (którą aktualnie morduję) do wyszycia mam jeszcze 25 zawieszek na plastikowej kanwie.
Dziękuję wszystkim za odwiedziny :-)
Bardzo podoba mi się haft, jaki powstanie w tej edycji RR. Żałuję, że się nie zapisałam, ale biorę już udział w (aktualnie) dwóch projektach i na pewno nie dałabym rady więcej. Na pewno będę obserwować kolejne odsłony. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMuszelki to jeden z moich ulubvionych motywow! Zapowiada sie bardzo ladnie ten obrazek. Pozdrawiam i dziekuje za odwiedziny:)
OdpowiedzUsuń