Ta zabawa miała mocno "pod górkę". Pierwszą część obrazka zaczęłam wyszywać pod koniec lutego 2010 roku. Dawno. Potem swój udział zakończyły dwie uczestniczki, przy czym u jednej z nich utknęły bodajże dwa komplety aida+zeszyt. Na miejsce jednej z nich weszła Hania. W pewnym momencie przestałam liczyć co, po czym, w jakim odstępie czasowym i w jakiej kolejności haftuję. Po dwóch latach i czterech miesiącach podróży, przemierzywszy 5116 km w liniach prostych (ewentualnie 6874 trasami samochodowymi) moja szmata wróciła do mnie. W całości, kompletna i w towarzystwie zeszytu z niesamowitymi wpisami, które zdołałam na razie tylko pobieżnie przejrzeć :-)
Czyż nie jest wspaniała? :-D Dziękuję Wam, dziewczyny, za Wasz fantastyczny wkład pracy - czasami podwójny (Helenko - wielkie ukłony), czasami wbrew sobie (Agnieszko - ściskam mocno), zawsze w permanentnym niedoczasie. Dziękuję :-)
--------------------
P.S. Toreb jeszcze nie umiem szyć ;-)
Wspaniale, że wrócił! Jest piękny!
OdpowiedzUsuńhttp://anek73.blox.pl
Bardzo mnie rozbawiło, jak napisałaś, że Twoja "szmata" wróciła do Ciebie:) Oj piękna, ta szmata i cenna... tyle czasu, kilometrów, pracy, wspomnień... Piękny haft!
OdpowiedzUsuńPiękny haft i jaki pracochłonny.Koniecznie trzeba się z nim obnosić brzegiem morza,żeby wszyscy widzieli to cudo -mam tu na myśli torbę plażową z tym haftem.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńjuż pisałam na fb ,że warta czekani :) piękny obrazek. ja mam go w planach kiedyś,kiedyś...
OdpowiedzUsuńZapachniało wakacjami... eh piękne masz wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńPiękny ten haft. Czy mogłabym prosić o schematy tych obrazków - o ile to możliwe. Serdecznie pozdrawiam. Jola
OdpowiedzUsuń