Obserwatorzy

czwartek, 29 grudnia 2011

Dziecię (4)

Długo musiałam szperać w czeluściach swego bloga, aby odnaleźć ostatni odcinek dziecięcia. Muszę przyznać, że sama zamarłam z wrażenia: 10 grudnia 2010! Było-nie było: pchnęłam obrazek ciut dalej.
Dziękuję bardzo za przemiłe komentarze :-)

środa, 28 grudnia 2011

Małe marzenie

Miałam małe marzenie. Malutkie. Maciupeńkie. Żeby na drzwiach wejściowych do mojego mieszkania wisiał wianek. Z realizacją marzenia wstrzymywałam się, ponieważ klatka schodowa nie jest zamykana, zatem prawdopodobieństwo zniknięcia wianka jest duże. Gdy trafiłam na blog Little Birdie Secrets i kurs na gwiazdkowy wianek stwierdziłam, że nadszedł czas na spełnienie tego marzenia. Praca nie jest czaso- i kosztochłonna, więc nawet jak ją ktoś rąbnie, to nie będzie mi jej tak bardzo żal.
Wianek nie jest duży, jego średnica wynosi ok. 23 cm. Pracować miałam z Hanusią, zatem wycięłam kolorowych gwiazdek dwa razy więcej niż potrzebowałam. Haneczka ograniczyła się do tuszowania (co czyniła z wielkim zapałem) i zaginania gwiazdek, więc żadna z nich nie trafiła do kosza. Wykorzystałam je do dekoracji "gałęzianego" bukietu - gałęzie stoją na stałe, zmieniam tylko ich wystrój :-)

wtorek, 27 grudnia 2011

Spakowana bombka

To, że długo nie pokazywałam nic konkretnego, nie znaczy, że nic się nie działo mniej lub bardziej twórczego. Oczywiście powstało kilka nowych bombek, które w trymiga rozeszły się w formie prezentów. Zdążyłam zrobić zdjęcie jednej z nich tuż przed wyfrunięciem w świat. Medalion z dzieweczkąi z włoskim napisem świątecznym
powędrował do przemiłej Grażynki, którą miałam szczęście poznać przy okazji szkolenia w Zakopanem (Tak, tak! Pani Matka urwała się z domu!). Choć prezent był drobny, to nie wypadało go wręczyć gołego. Zatem na cito powstało pudełeczko w brązach i oliwkach z embossowanymi na gorąco złotymi śnieżynkami.
Do pokazania mam jeszcze dwie bombki, ale muszę dotrzeć do ich nowych domów celem zrobienia im zdjęć.
--------------------------------------------------
Ogromnie dziękuję za wszystkie przesympatyczne komentarze, także za te z pięknymi życzeniami :-)

piątek, 23 grudnia 2011

Jak zawsze w biegu

Jak co roku w biegu wpadam na bloga, aby złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia, abyście nadchodzące Święta Bożego Narodzenia spędzili w zdrowiu, spokoju i w rodzinnym gronie.
Pozdrawiam Was serdecznie :-)

środa, 7 grudnia 2011

Po zdrowie i urodę (7)

Słowo się rzekło - kobyłka u płota, zatem Pani Matka namierzyła pobliskie kluby fitness i metodą "to mi chyba pasuje" wybrała się na pierwsze zajęcia o wiele obiecującej nazwie shape. Choć w klubowej szatni panowała atmosfera sprzyjająca raczej patrzeniu w swoje własne buty, Pani Matka postanowiła rozpocząć rozmowę celem poznania zwyczajów panujących w owym przybytku. Na swoją ofiarę wyznaczyła panią o figurze dziewczątka i twarzy steranej życiem (czytaj: spalonej w solarium) kobiety. Pani okazała się być bardzo miłą osobą i chętnie wprowadziła Panią Matkę w szczegóły klubowego życia (widać szatniowe milczenie też jej za bardzo nie leżało).

Na sali treningowej panowała podobna atmosfera jak w szatni, z tym że każdy zawodnik miał więcej miejsca na zaprezentowanie swojej melancholii i ogólnie pojętej pogardy dla spraw przyziemnych. Tuż przed 18-tą do sali wkroczył dziarski młodzieniec w dresiku a'la trener kadry sportowej z późnych lat 70-tych. Mając na uwadze swój niewielki staż, Pani Matka strategicznie ulokowała się na tyłach sali, gdzie miała dobry widok na potencjalne "wycinaczki", na których mogła się w razie potrzeby wzorować. Z niesmakiem skonstatowała, że 90% zebranego towarzystwa to dziuńki około 20-letnie tak chude, że elastyczne rajtki za chwilę z nich spadną: "Po co to-to przychodzi tutaj?! Schudnąć?!"

Młodzieniec nastawił skoczną muzykę i zaordynował energiczne podskoki. "Spalona chyba jest mocno znudzona, bo z taką nonszalancją ćwiczy" - zauważyła Pani Matka obserwując kątem oka niechętne podrygi nowej znajomej - "Jak taka z niej jest stała bywalczyni, to pewnie zna już wszystko na pamięć i rzeczywiście może być znudzona". Po 15 nader żwawych minutach zasapana i zlana potem Pani Matka stwierdziła, że gorzej już chyba nie będzie. W końcu nie da się tak prygać przez całą godzinę. O jakże myliła się! Okazało się bowiem, że to była zaledwie rozgrzewka, po której młody poganiacz rzucił hasło: "Bierzemy po dwa niebieskie ciężarki". Pani Matka, która chronicznie wręcz nie cierpi tłoku, zaczęła się martwić, że ciężarki w zalecanej barwie znikną, nim ona do niech dotrze. Jakież było jej zdumienie, kiedy okazało się, że zniknęły wszystkie ciężarki w kolorach żółtym, różowym i zielonym. Niebieskie nie cieszyły się powodzeniem, a przyczynę Pani Matka poczuła, gdy podczas ćwiczeń ręce zaczęły jej więdnąć niczym kwiaty podlane dwa tygodnie temu. Podczas kolejnej fali bólu w rękach szarpanych pięciokilowymi odważnikami następna myśl przemknęła: "Po kiego grzyba te chudzielce przychodzą na ten fitness?! Bo chyba jednak nie poćwiczyć, skoro tak skrzętnie omijają hantle cięższe niż pół kilo?!"

Cudem chyba Pani Matka dotrwała do końca zajęć. Pozbierawszy się z podłogi i odczekawszy szatniany harmider (wszystkim strasznie zaczęło się spieszyć) zaczęła powoli doprowadzać się do stanu używalności.
- I jak? Podobało się Pani? - zagadnęło dziewczę-nie dziewczę.
- Podobało mi się. - odrzekła zgodnie z prawdą Pani Matka mając świadomość, że jej karmazynowe oblicze może temu przeczyć.
- Dobrze, że pani na początek nie poszła do Sławka, bo ten to dopiero daje wycisk. U Rafała - jak na początek - jest w sam raz. Ja to nawet się nie spociłam.
"No proszę. Opierniczała się przez całe zajęcia, to i jak miała się spocić?" - ale tego Pani Matka na głos już nie powiedziała.

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Bombki (3)

Medaliony dla odmiany. Dwa zimowe to moi faworyci (identyczne przody i tyły),choć i cherubinowy nie jest pozbawiony uroku.
Pięknie dziękuję za przemiłe komentarze :-)

piątek, 2 grudnia 2011

Bombki (2)

Gruszek w popiele nie zasypiam i powoli wykańczam kolejne bombki. Następne dwie są więc gotowe, a różnią się tylko ilością i wielkością aniołków.
Bardzo dziękuję za wszystkie przemiłe komentarze :-)

czwartek, 1 grudnia 2011

TUSAL 2012 - prolog

Zapisałam się. A co będę sobie żałować! ;-)
Nawiasem mówiąc ciekawa jestem, ile zdołam naprodukować resztek w ciągu całego roku. Jest okazja, aby to sprawdzić.

Jeszcze na wszelki wypadek zamieszczam (dla swojej pamięci) daty nowiu w 2012:
- 23 stycznia,
- 21 lutego,
- 22 marca,
- 21 kwietnia,
- 21 maja,
- 19 czerwca,
- 19 lipca,
- 17 sierpnia,
- 16 września,
- 15 października,
- 13 listopada,
- 13 grudnia.