Obserwatorzy

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Art Journaling (11)

Po raz pierwszy od kilku miesięcy udało mi się zdążyć na terminowe wyzwanie u Scrapujących Polek. Jak zwykle brałam udział w wyzwaniu art journal-owym. Tym razem tematem był tekst piosenki.

Kłopot miałam nie lada, bo w chwili ogłoszenia wyzwania byłam świeżo pod wrażeniem piosenki, którą usłyszałam w sobotę w telewizji. Dziecię włączyło jakieś "Muzyczne pozdrowienia". Wgięło nas z Panem Mężem totalnie, chwytaliśmy każde słowo niczym spragnieni wodę. Szło mniej więcej tak: "Mam yoooorkaaa. Jestem dziunia namber łan, luka za mną każdy pan". Dalej było równie szałowo: "Bejbe, jestem twoja. Bierz, bierz mnie, bejbe, kiedy chcesz". Zwrotek nie pamiętam, ale też istne perełki tam wyławialiśmy. Sami rozumiecie więc, że jakoś tak głupio wizualizować takie durnoty. Postanowiłam przeczekać.

Czekałam do środy. Wieczorkiem poszłam pobiegać, a najlepiej biega się do muzyki. Kiedy już czuję, że sił mi brak, kiedy usłyszę tę piosenkę, to jakby mi skrzydła do nóg przypinali. No i przyczepiła się do mnie "Dog Day and Lyrics" Florance and the Machines:

"Run fast for your mother, run fast for your father,
Run for your children, for your sisters and brothers.
Leave all your love and your longing behind,
You can't carry it with you, if you want to survive."

TO już można wizualizować! Pół godzinki urwane w niedzielny poranek, czarny cienkopis, kredki Bambino podprowadzone dziecku i praca na wyzwanie była gotowa.
Szykuje się podobno długi weekend. Cóż... u mnie w robocie Pan Dziekan w swej łaskawości zarządził godziny dziekańskie... w środę od 15:15 do 20:35. I tyle w tym temacie. Znaczy się: Do pracy, Rodacy!

piątek, 27 kwietnia 2012

Kawa (2)

Ciąg dalszy kawowego obrazka nastąpił, a jakże! :-) Ponieważ widok chociaż małego kawałka gotowej robótki mocniej mobilizuje mnie do dalszej pracy nad nią, skupiłam się na konturach zdobiących już wyszytą część.
Zdecydowanie wolę, gdy gapią się na mnie konkretne oczy, a nie jakieś bliżej niezdefiniowane punkty z cielistej plamy. Nie ograniczyłam się jednak do pracy nad jedną stroną obrazka, drugą również troszkę podgoniłam i całkiem możliwe, że jestem już w pobliżu połowy.
 Na zdjęciu poprzedniego etapu zauważyłam, że na materiale jest nieco ciemniejsza plama. Przyglądnęłam się sprawie na żywo i doszłam do wniosku, że prawdopodobnie troszkę przypaliłam żelazkiem. Wiem, że przy użyciu Vanish'a plama zjedzie (będę prać, jak skończę wyszywanie), ale im dłużej przyglądam się tej plamie, tym bardziej podoba mi się jej kolor. Zaczynam się zastanawiać, czy nie przyfajczyć pozostałej części aidy :-)

Rozważania te zostawię sobie jednak na później, gdyż chwilowo muszę odłożyć na bok ten hafcik: zobowiązania czekają - RR przyszedł :-)

Dziękuję bardzo za komentarze - szalenie miło czyta się je, ale to na pewno wszystkie wiecie :-)
Pozdrawiam serdecznie.

środa, 25 kwietnia 2012

RR Sewing Room (4)

Choć niniejszy wpis bez wątpienia związany jest z RR Sewing Room, to jednak nie będzie miał charakteru hafciarskiego. Z wyszywaniem kłopotów nie mam: siadam (czasem stoję), biorę robótkę, nici i jadę z koksem. Jak przyszło do wymyślenia zeszytu, który ma tej robótce towarzyszyć, to zaczęły się schody. Długo powstawało to "coś" do wpisów. Na pewno mogłoby być ładniejsze, bardziej dopracowane, ale już nie miałam sił do tego dziadostwa. Niech idzie w cholerę (jak mawiała moja Pani Profesor od matematyki) i wraca z gotową szmatą:
Zdjęcia robione ciemną nocą, rozjaśniane, rozbielane, wyostrzane, czyli lepiej nie będzie.
Pozdrawiam cieplutko.

sobota, 21 kwietnia 2012

TUSAL 2012 (4)

Około-nowiowy raport:
Minie jeszcze trochę czasu, zanim zacznę upychać zawartość słoika ;-)

piątek, 20 kwietnia 2012

Kawa (1)

Z okazji Dnia Kobiet zrobiłam sobie prezent: kupiłam zestaw firmy Dimensions. Wzór jest bardzo popularny, co nie zmienia faktu, że nadal podoba mi się i chciałabym zostać szczęśliwą posiadaczką wyszytego obrazka. Postanowiłam jednak, że nie zacznę haftować, dopóki nie skrócę listy UFO-ków. Szybki rzut oka na wspomnianą listę (przypomnę: po prawej stronie cicho sobie wisi) upewni Was, że z ośmiu pozycji, które były na początku, ostały się ino cztery. O tym, że zniknęły te, które wymagały najmniej pracy, nie warto nawet wspominać. Najważniejsze, że lista jest krótsza ;-) No a skoro niedokończonych robótek jest dwa razy mniej, to z czystym sumieniem rozpoczęłam kawowy obrazek:
Pozdrawiam cieplutko i dziękuję za przemiłe komentarze pod poprzednimi notatkami :-)

środa, 18 kwietnia 2012

Małe marzenie

Miałam takie małe marzenie: zrobić okładkę do swojego art journal-a. Ale nie taką nie-wiadomo-jaką, tylko taką stylową, w niedoścignionym przeze mnie stylu vintage, z dyndadełkiem przy grzbiecie. Jak tylko zobaczyłam wyzwanie Janet Wiosna w Paryżu (jej przepiękne grafiki można obejrzeć i kupić tutaj), od razu wiedziałam, co powstanie z ich udziałem. Przymierzałam, wycinałam, szargałam, tuszowałam, przekładałam i - Proszę Państwa - mam:
Ponieważ jestem zadowolona z siebie, to pomęczę Was szczegółami:
No i mam prywatne dyndadełko :-D
Zabrakło mi odwagi, aby swój dziennik nazwać artystycznym (zupełnie nie czuję się artystą):
Jeśli moja okładka spodobała się Wam, będzie mi miło, jeśli w dniach 21-28 kwietnia oddacie na nią swój głos na blogu Janet.

Ponieważ spełniłam swoje małe marzenie, a na dodatek traktuje ono o innym moim marzeniu, uznałam, że okładka świetnie nadaje się na art journal-owe wyzwanie Scrapujących Polek.

czwartek, 12 kwietnia 2012

RR Sewing Room (3)

Długo wieszałam tę sukienkę na manekinie, oj długo. Sądziłam, że pójdzie mi to znacznie szybciej. Przyczyna? Jak zwykle brak czasu. Bywały dni, że na haft nawet nie popatrzyłam. Ponieważ priorytetem są zawsze zobowiązania, zatem jak już zerknęłam na jakąś robótkę, to była nią oczywiście rzeczona sukienka.

Nie przedłużając: cute dress zawisła na manekinie,
zaś pierwszy obrazek w całości prezentuje się następująco:
Muszę jeszcze sporządzić odpowiednie "coś" do wpisów. Podejrzewam, że zajmie mi to trochę czasu, bo nie mam żadnego pomysłu, jak ma wyglądać owo "coś".

Pozdrawiam cieplutko i dziękuję za "jajczane" komentarze :-)

wtorek, 10 kwietnia 2012

Sznurkowe jajka

Nie da się ukryć, że tegoroczna Wielkanoc nie obfitowała w ozdoby własnoręcznie zrobione. Nie znaczy to jednak, że nic nie zrobiłam w tym kierunku :-)

Zapatrzyłam się troszkę na jajka w Tomaszowej Chacie i korzystając z kursu znalezionego u CraftLadies, a opracowanego przez Koło Gospodyń Miejskich, postanowiłam ujawnić zapasy styropianowych jaj. Kupiłam sznurek i używając ozdób posiadanych w domu, gdzieś między kąpielami Hanki, rodzinnymi kolacjami, a wspólnym oglądaniem wieczorynek zmajstrowałam siedem jaj.

Jaja różnią się od siebie detalami: a to koronkę zmieniłam,
a to kolor kwiatka i towarzyszącej mu wstążki,
dołożyłam coś do kwiatka,
albo po prostu zmieniłam rozmiar jajka.
Gwoli formalności dodam, że zdecydowana większość ozdób zmieniła właściciela, ale to już widać taka moja tradycja ;-)

Pozdrawiam wszystkich serdecznie i dziękuję za pozostawione miłe słowa :-)

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Dlaczego wróciła zima?

Czy u Was też padał śnieg, grad i ogólnie spod cieplutkiej kołderki nie chciało się wychodzić? A wiecie dlaczego? Żadne tam fronty atmosferyczne i inne napływy polarnego powietrza. To ja wykańczałam kolejnego UFO-ka :-D
Hafcik ten (choć maleńki) kwitł na UFO-czanej liście tak długo, że gdy wzięłam go do rąk,  musiałam poważnie zastanowić się, czy korpus bałwanka zaczynałam białą, czy jednak szarą muliną :-D Po namyśle i porównaniu z pozostałymi nićmi doszłam do wniosku, że jednak to był kiedyś biały kolor.
Bałwan jest już wyprany, wyprasowany i odłożony do teczki z gotowymi haftami, jest więc nadzieja, że lada dzień wiosna wróci ;-) A ja z prawdziwą satysfakcją usuwam z listy obiektów niedokończonych kolejny punkt - zrobiłam sobie takową, żeby mnie mobilizowała - po prawej stronie bloga wisi ;-)

Serdecznie dziękuję za odwiedziny i komentarze :-)