Koniec czerwca zbliża się wielkimi krokami. Z tegoż powodu utknęłam w maluchach. Na pierwszy ogień poszedł lawendowy perminek. Czy już widzicie, co jest nie tak? Od początku wyszywania tego obrazka nie pasował mi ten seledynek w pobliżu nieba. Sprawdziłam pięć razy legendę - jak wół stało (i nadal stoi) 955. Od samego startu miałam co do tego koloru wątpliwości, ale pomyślałam sobie, że już nie jeden raz z takiej sałaty wychodził sensowny koniec. Haftowałam więc dalej i jest na razie tyle:
Zapewne wcześniej zorientowałabym się, że coś jest nie tak, gdybym dysponowała wszystkimi potrzebnymi kolorami. Wyszłam z założenia, że będę ciągnąć tym co mam, a w międzyczasie ściągnę brakujące nitki. Wszystkie muliny już mam, a z wnikliwej analizy legendy wyświetlonej w dużym powiększeniu połączonej z wertowaniem karty kolorów DMC jasno wychodzi mi, że czeka mnie prucie.
Dziękuję bardzo za liczne pochwały pod adresem sandałków :-) Sama jestem zdumiona, jak niewiele trzeba, żeby upiększyć niezbyt ładne przedmioty :-)