Czas na choinkę
1 dzień temu
Tylko przeszycia są zgodne z pierwotną koncepcją. Wstążeczka też wprawdzie została zaplanowana, ale miała być zupełnie inna i połączona z bawełnianą koronką, a zamiast kwiatka miało być czerwone serduszko. Jak się jednak okazało, klej magiczny nie jest dobry na wszystko - chciałam przykleić satynową wstążeczkę do kartonu, ale klej najwyraźniej miał ochotę zaistnieć na froncie kartki i wylazł na wierzch w postaci brzydkich plam. Wstążkę z koronką musiałam oderwać, a że nie przebiegło to bezboleśnie dla papieru, to musiałam dokładnie w tym samym miejscu dać inną tasiemkę (choć pewnie lepiej wyglądałaby trochę niżej).
Tak się bałam tych przeszyć, a okazało się, że robi się je bardzo przyjemnie. Zdecydowanie jednak zalecam użycie maszyny do szycia - ścieg jest wtedy prosty i robota idzie szybko. Zrobiłam na początku jeden bok ręcznie, ale było tak krzywo (mimo że karton w kratkę), że musiałam ten brzeg odciąć.
Dokładałam, odejmowałam, kombinowałam, ale nic ponad tę wstążkę nie pasowało mi - chciałam, aby tym razem haft był na pierwszym planie.
Teraz już wiadomo, dlaczego zrobiłam lustrzane odbicie wzoru - wizja kartki mnie pchała, a po prawej stronie drzewo to jakoś tak ździebko głupio wyglądałoby. Wizja zdechła, gdy przyszło do wymyślania napisu. Dlatego postanowiłam zostawić pustą ramkę, aby później dopasować napis do okoliczności, w których kartkę tę będę wręczać.
Praktycznie przy każdej kartce uczę się czegoś nowego. Z reguły na własnych błędach. Tym razem "ratowałam" ptaszki, które pierwotnie nastemplowałam bezpośrednio na papierze. Wyszło marnie, bo okazało się, że brązowy tusz świetnie sprawdzający się w postarzaniu krawędzi nie prezentuje się zbyt dobrze na użytym różowo-brązowym papierze. Dopiero wycięte ptaszki odbite czarnym tuszem na tym samym kartonie, z którego powstało drzewo i przyklejone taśmą 3D uratowały kartkę. Od biedy można uznać, że te pierwotne ptaszki tworzą cień tych naklejonych.
Jak widać wciąż mam problemy z winietowaniem, co gorsza nie znam na nie rady (efekt wygięcia prostych linii - na szczęście tylko na zdjęciach).
Za to już wiem, dlaczego tak starannie unikałam okrągłych wycięć i po wykonaniu tej kartki nadal będę unikać ich jak ognia. Konia z rzędem temu, kto nożyczkami wytnie idealne kółko!
Aida 16-stka w kolorze kości słoniowej, nici DMC zgodnie z kluczem (o dziwo) i tylko przy napisie grzebałam trochę, żeby go przerobić na rodzimy język. I jest to chyba pierwszy napis, jaki wyszyłam w Karteczkowym roczku, bowiem we wszystkich pozostałych pracach wykluczałam je z zasady.
Kolory zgodne z kluczem. Tylko białą aidę 14ct zamieniłam na 16-stkę w kolorze kości słoniowej. Sympatyczna Edwina spogląda zza kwiatków, a ja uciekam do pracy. Pozdrawiam.